Istnieje wiele różnych sposobów, aby
zrealizować film, ale rzadko zdarza się, by zrobić go na wzór Citizenfour. Na początku 2013 roku
dokumentalistka, Laura Poitras, otrzymała serię anonimowanych e-maili od kogoś,
kto przedstawiał się jako tytułowy Citizenfour. Twierdził, że posiada dowód na to,
że Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) potajemnie inwigilowała
amerykańskich obywateli na nieznaną dotąd skalę. Rozmówcą, a potem bohaterem
obrazu okazał się wówczas 29-letni Edward Snowden, od czterech lat pracujący z
ramienia NSA dla amerykańskiej firmy Booz Allen Hamilton, świadczącej usługi
dla amerykańskiego resortu obrony. Film w kwestii formalnej jest czymś zupełnie
wyjątkowym. Snowden stał się jedną z najbardziej poszukiwanych osób na świecie,
w czasie, kiedy reżyserka miała do niego nieograniczony dostęp. Można byłoby sądzić,
że czym prędzej sprzeda swoje nagrania, zarabiając niemałą fortunę. Ona
pozostała jednak niewzruszona, realizując przekonujący dokument, który ma w naszym
umyśle odcisnąć znaczący ślad i pokazać głównego bohatera w zupełnie nieznanym
dotąd świetle.
Citizenfour,
który otrzymał w tym roku nagrodę Akademii Filmowej w kategorii najlepszy,
pełnometrażowy film dokumentalny, to trzeci film reżyserki poświęcony
działaniom amerykańskiego rządu, w odpowiedzi na wydarzenia z 11 września 2001
roku. Jej wcześniejsze filmy Mój kraju!
oraz Przysięga krytykowały wojnę w
Iraku i działania administracji państwa.
Citizenfour
skupia się na ośmiu dniach w pokoju hotelowym w Hongkongu, gdzie Snowden
zaczyna ujawniać dziennikarzom brytyjskiemu Guardianowi
i amerykańskiemu Washington Post swoją
wiedzę. Tłumaczy im, że NSA od 2007 r. na masową skalę zbierała tajne
informacje z serwerów dziewięciu firm internetowych, m.in. Google, Facebook,
Yahoo, YouTube. Opowiada, jak działają nieznane wcześniej programy zbierania
metadanych od wyżej wspomnianych firm, ale także od firm telefonicznych czy
bezpośrednio z serwerów firm komputerowych. Jego wypowiedzi reżyserka zestawia
z wypowiedziami Baraka Obamy czy byłego szefa NSA gen. Keitha Alexandera. Ten
ostatni, zeznając pod przysięgą w Kongresie zaprzecza istnieniu programów
inwigilacji obywateli, odsłaniając kolejne kłamstwa. Na wydarzenia te nie
patrzymy z perspektywy czasu. Dzieją się one w rzeczywistym dla nich momencie.
Ciekawym aspektem nadającym smaku
całości jest rola, jaką odgrywa reżyserka – nie tylko jest niewidzialnym
narratorem zza kamery, ale odgrywa znaczącą rolę w historii tamtych wydarzeń. Widzowie
śledzą na ekranie potajemne, zaszyfrowane wiadomości, które dzielą ze sobą
Poitras i Snowden. Jest to historia podana zza kulis. Możemy zadać sobie
pytanie, czy jest to dokument znakomity? Nagrody mogą świadczyć o tym, że tak.
Warto jednak pamiętać, że często wygrywa temat, a nie sam film. Sądzę, że wielu
widzów może czasami odnieść wrażenie, że to bardziej hollywoodzki thriller oparty
na faktach albo, co najwyżej, kronika rzeczywistości. Ma on jednak i swoje
plusy. Możemy umniejszać znaczenie samego obrazu, ale niezaprzeczalnie wywołał
on międzynarodową dyskusję. Każdego dnia biliony danych z e-maili i rozmów
telefonicznych są zbierane, przechowywane i analizowane. Moje i Twoje. A co,
jeśli wpiszesz złe hasło albo odwiedzisz nieodpowiednią stronę? Jest szansa, że
zostaniesz wprowadzony na specjalną listę do szczególnej kontroli. Citizenfour przypomina nam także o
niebezpieczeństwie apatii – naszej niewypowiedzianej akceptacji dla nieetycznych
i nielegalnych działań. Pomyślmy tylko, jak szybko akceptujemy zasady i warunki
różnych aplikacji z prośbą o większy dostęp do naszych prywatnych informacji.
Film daje przestrogę, byśmy podjęli działania, aby zapobiec obróceniu się XXI
wieku w orwellowski koszmar znany nam tak dobrze z książki Rok 1984 – technologiczna tyrania jest absolutna, nie istnieje
prawdziwa polityczna wolność.
To, co najbardziej cenne w filmie to to,
że daje nam ludzkie spojrzenie na Edwarda Snowdena. Reżyserka daje możliwość
widzowi poznania go z bardzo intymnej perspektywy. Obserwujemy poważnego, elokwentnego i pełnego
ideałów młodego mężczyznę, przekonanego o słuszności tego, co robi. Nie chce
jednak, by uwaga mediów skupiła się na nim, ponieważ sednem sprawy są praktyki
agencji wywiadowczych, a nie on sam. Obraz zdecydowanie kwestionuje pogląd, że
chciał on stać się kolejnym Julianem Assange'em (który zresztą dostaje małą
scenę, podczas której pomaga Snowdenowi w wyjeździe z Hongkongu). Snowden nie
szuka rozgłosu, pragnie jedynie wywołać debatę, o tym, co dzieje się z
demokracją i naszą prywatnością. Jest świadomy nadchodzących konsekwencji. I
jest gotów je ponieść. Kilkakrotnie możemy usłyszeć, że nie chce żyć w świecie,
w którym nie ma prywatności, a więc i przestrzeni do intelektualnych poszukiwań
i twórczości. Cena jest wysoka – staje się człowiekiem bez ojczyzny, bez domu.
Postawiono mu trzy zarzuty karne, w tym o szpiegostwo. Snowden bardzo starannie
wybierał tych, którym powierzał informacje. Nie chciał iść śladem WikiLeaks i
udostępnić tysiące dokumentów światowym mediom. Zamiast tego wybiera
doświadczonych dziennikarzy, których zadaniem jest napisanie rzetelnych artykułów.
Reżyserka dostarcza nam swego rodzaju
szpiegowskiego thrilleru, który dotyczy
jednak prawdziwego życia. W swoim obrazie nie zamierza balansować na opinii za
czy przeciw Edwardowi Snowdenowi. W sercu Citizenfour
jest portret mężczyzny, który w imię swoich przekonań zdradził tajemnice,
które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Skutkiem był międzynarodowy
skandal. Poitras okiem kamery uchwyciła osobliwy moment w historii. Została
wybrana przez samego bohatera tego zamieszania. Niezależnie czy jest to dla nas
film dokumentalny roku czy też nie, warto spojrzeć z nowej perspektywy na temat
wydawałoby się wyczerpany już przez świat mediów i rządzących.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz