wtorek, 19 maja 2015

Spotkanie z twórcą filmu Pixadores, Amirem Escandari

W trakcie drugiego dnia festiwalu 12. edycji Docs Against Gravity widzowie mieli okazję obejrzeć film dokumentalny pt. Pixadores. Po projekcji filmu w sali Kina Orzeł odbyło się spotkanie z jego twórcą, Amirem Escandari.

Fot. Kuba Domański
Reżyser urodził się w Teheranie. W wieku 7 lat, z powodu konfliktu zbrojnego, razem ze swoją rodziną uciekł do Jugosławii, a następnie do Finlandii. Amir ukończył reżyserię filmową na University of Walles. Jak przyznał, wychowywał się w rodzinie filmowej. Jego wujowie byli zagorzałymi fanami filmowymi, którzy prowadzili bardzo zacięte dyskusje. Dlatego też Amir nigdy w życiu nie chciał być nikim innym tylko właśnie twórcą filmowym.

Wszystko zaczęło się od pracy nad filmem fabularnym, kiedy to reżyser opisywał chłopaków, którzy surfują na pociągach. Stwierdził, że sam musi spróbować stanąć na pociągu i poczuć się dokładnie tak samo jak oni. Właśnie wtedy postanowił udać się do Brazylii. Na miejscu spotkał się z Pixadores, czyli ludźmi, którzy zdobią ściany lub puste budynki charakterystycznymi rysunkami wykonywanymi sprayem w skomplikowanych i często niebezpiecznych warunkach. Stwierdził, że jeżeli kiedykolwiek będzie chciał zrobić film dokumentalny, to będzie on właśnie o tym, gdzie ta plastyczność, obrazowość ich życia i miejsca, w którym się znajdują, stanowić będzie wypełnienie i całość filmu dokumentalnego.
Opowiadając o pracy nad filmem Amir Escandari przyznał, że trudno było przekonać tych ludzi, by występowali przed kamerami. Podstawowym problemem była bariera językowa, ponieważ nie mówi on po portugalsku. Na początku twórca filmował i robił zdjęcia. W końcu wszedł na dach ze swoim Canonem. Przejeżdżając przez tunel musiał z niego zejść. Jednak nie było to możliwe z aparatem. Dlatego też wyciągnął z niego kartę pamięci, którą wręczył chłopakom. Jak się okazało na stacji czekała już na nich policja. Wszyscy zostali aresztowani. Na potrzeby filmu scena ta została powtórzona. Tak zaczęła się historia z Pixadores. Ten ruch nie skupia się już tylko na obszarze Sao Paulo. Główna postać filmu odwiedza inne gangi i je jednoczy.

Film wykonano w czerni i bieli. Brazylia od zawsze kojarzyła się Amirowi jako kraj bardzo kolorowy, kraj wielkich kontrastów kolorystycznych. Jednak jak się okazało na miejscu, gdyby zdjęcia powstały 50 lat temu, w zasadzie niczym by się nie różniły. Tam nie ma żadnych znaków nowoczesności. Ten obszar jest znacznie większy niż 50 lat temu. Jednak nie zaszły tu żadne znaczące zmiany architektoniczne. Pod względem kolorystycznym nic się w tym miejscu nie zmieniło. Reżyser wspomniał o tym, jak wybrał się na targ z owocami i mimo to wszystko wydawało się takie bardzo czarno-białe. Są tam nawet samochody z lat 50. A ludzie, którzy pracują w tym samym miejscu od 30 lat, wyglądają tak samo, nie są unowocześnieni. Amir doszedł do wniosku, że ich życie jest bardzo biało-czarne, czyli jest się albo biednym, albo bogatym. To, co robią Pixadores, ich malunki, też są pozbawione kolorów.

Nawiązano także do piktogramów, które malują na ścianach Pixadores. Jak się dowiedzieliśmy jest to połączenie normalnego alfabetu z symbolami. Mieszkaniec Sao Paulo nie jest w stanie ich odczytać. Reżyserowi zajęło to rok. Istnieje ok. 100 sposobów na to, żeby napisać literę „a”. Jeden z tych chłopaków nie potrafi ani pisać, ani czytać. Jednak swobodnie odczytuje to, co Pixadores piszą i jest w stanie bardzo łatwo to interpretować.

Podczas spotkania poruszono kwestię przyjemności, jaką czerpią Pixadores z odrzucenia przez społeczeństwo. W ten sposób chcą oni, żeby ludzie zauważyli ten sprzeciw. Pixadores wyznają swoją filozofię „jeżeli wy mnie karzecie jako społeczeństwo, to ja ukarzę was, jeżeli społeczeństwo mnie nienawidzi, to ja będę nienawidzić społeczeństwo”.


Twórca nadal utrzymuje kontakt z bohaterami filmu. Jednak większość z nich nadal boryka się z poważnymi problemami. Jeden z nich przeżył wielką tragedię. Razem ze swoim przyjacielem wspinali się na taki budynek, na który można się wspiąć tylko we dwójkę, ponieważ staje się na ramionach tej drugiej osoby. Na poziomie 5. piętra jego kolega odpadł ze ściany i umierał przez pół godziny. Pozostali weszli bardziej w przemyt narkotyków. Osoba pochodząca z faweli może stać się członkiem jakiegoś ruchu religijnego, albo po prostu staje się przemytnikiem narkotyków. Większość z nich wybrała tą drugą drogę.

Film Amira przedstawia wszystko z punktu widzenia Pixadores. Społeczeństwo brazylijskie postrzega ich jako bandytów i przestępców. W Brazylii ten dokument nie jest akceptowany. Film został zgłoszony do 6 festiwali brazylijskich jednak na żaden nie został przyjęty. Pixadores są eksterminowani. Niedawno dwóch 19-latków zostało zabitych przez policję w czasie malowania. Są oni zrzucani z budynków w trakcie tego, co robią. Ludzie nie chcą wiedzieć o istnieniu tego ruchu, a pomalowane budynki to tylko pewna część złożonego problemu.

Fot. Kuba Domański


W odpowiedzi na pytanie publiczności o pomysł na kolejny film Amir odpowiedział, że nie chciał już robić filmu dokumentalnego. Praca nad Pixadores była trudna i wyczerpująca. Poza tym w takim filmie pokazuje się wielkie cierpienie. Film fabularny jest o wiele prostszy, ponieważ nikt nie cierpi, a wszystko jest napisane w scenariuszu. Reżyser zdradził, że obecnie spędza czas z Indianami w Brazylii. Mimo wszystko przełamał się i myśli o tym, by nakręcić kolejny dokument. Pracuje także nad filmem fabularnym pt. „Pod czarnym słońcem”, który będzie opowiadał o dżihadystach. Amir podkreślił, że to raczej temat wybiera człowieka, a nie człowiek wybiera temat.

Prowadzący spotkanie, Szymon Andrzejewski, poruszył także problem tematyki filmów dokumentalnych. Jak stwierdził, ponad 70% to dokumenty, które skupione są na bardzo mrocznej stronie życia, na pokazywaniu bardzo brudnego i brutalnego świata. Rodzi się pytanie, czy jest to kwestia tego, że zło się lepiej sprzedaje, czy jednak chodzi tu o pewną misję twórców filmowych.

Amir Escandari zdecydowanie stwierdził, że jest to misja twórców. Gdyby nie ten film, pewnie większość z nas nie wiedziałaby, kim są Pixadores, jak oni żyją i jak w ogóle wygląda życie w fawelach. Należy jednak podkreślić, że są też twórcy, którzy skupiają się na filmach od tej jasnej strony życia. Jednak zdecydowanie jest ich znacznie mniej. Istnieje także grupa reżyserów, którzy do przesady skupiają się na tej mrocznej stronie życia i np. tworzą filmy dokumentalne o cierpieniu mężczyzn, którzy są w agonii. Jest pewna granica. W filmie Pixadores nie widzimy, żeby ktoś umierał. A na planie zdarzało się to bardzo często. Amir wyznaczył sobie taką granicę, żeby nie pokazywać śmierci na ekranie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz