czwartek, 14 maja 2015

W PIWNICY (2014) / 12th DOCS AGAINST GRAVITY 2015

Wydawałoby się, że w piwnicy przechowujemy te przedmioty, których już nie potrzebujemy. Jednak obraz, który przedstawia nam austriacki reżyser, Ulrich Seidl, jest zupełnie inny, momentami nawet zaskakujący. Sam tytuł W piwnicy może rodzić kontrowersje, ponieważ reżyser postanawia nawiązać do mrocznego odkrycia piwnicy Josepha Fritzla, który przez 24 lata więził swoją córkę, gwałcąc i zmuszając do urodzenia 7 dzieci.




Tym razem Ulrich Seidl mówi: pokaż mi swoją piwnicę, a powiem, ci kim jesteś. Okazuje się, że piwnica jest miejscem tajemniczym. Może znaleźć się w niej dosłownie wszystko. To, co robią Austriacy w swoich piwnicach mówi o nich znacznie więcej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Reżyser zagląda mieszkańcom pod podłogę i w ten sposób chce nam opowiedzieć o człowieku, o Austrii, o świecie. Piwnica jest sferą prywatną. To w tym miejscu Austriacy spędzają dużo wolnego czasu. Zapewne więcej niż we własnym salonie, który istnieje tylko na pokaz. Być może też jest odskocznią od codzienności lub ucieczką od otaczającej rzeczywistości. Paradokument wyraźnie pokazuje, że Austriacy lubią swoje piwnice i bardzo o nie dbają, bo są w stanie wydać dużą sumę pieniędzy na ich wyposażenie. Reżyser ukazuje w kilkunastu przeplatających się epizodach mieszkańców spokojnych, z pozoru niczym nie wyróżniających się.
W tym paradokumencie widzimy skrajnie różne obrazy. Zagłębiamy się w ludzką fantazję, która nie zna granic. Od wielbiciela węży, który w terrarium trzyma olbrzymiego białego pytona i obserwuje jak ten w błyskawicznym tempie połyka chomika aż do miłośnika instrumentów dętych i jednocześnie posiadacza muzeum Trzeciej Rzeszy z obrazami Hitlera w tle. Dla innych ludzi piwnica jest zwykłym magazynem albo galerią myśliwskich trofeów.
Im niżej reżyser schodzi z kamerą, tym więcej poznajemy mrocznych zakamarków dusz Austriaków. Piwnice Seidla są także pewną metaforą miłości. Wykorzystywane między innymi do realizacji seksualnych marzeń, potrzeb i namiętności. Poznajemy kolejnych bohaterów, którzy opowiadają nam o kulisach swojego życia seksualnego. Reżyser wybrał takich rozmówców, którzy mają dość specyficzne i perwersyjne upodobania. Te piwnice można nazwać piekiełkami sadomasochistycznymi. Dominująca kobieta i jej niewolnik „pan-świnia” są uwieńczeniem tego filmu paradokumentalnego. Ich zadziwiające, a nawet szokujące praktyki seksualne oglądamy jak zahipnotyzowani. Nie tylko tym przykładem Seidl wytyka ludzkie ułomności i wypaczenia. Epizody patologii przerywane są tymi z pozoru normalnymi. Ktoś ma w piwnicy salon, ktoś inny basen, siłownię, pralnię, barek.
Reżyser skupia się na miejscach ekscesu, odchylenia od normy. Z dużym krytycyzmem ujawnia upodobania Austriaków. Z jednej strony można mu zarzucić, że właściwie nie przedstawia nic nowego. Przecież tam, gdzie czegoś nie widać, mogą dziać się różne rzeczy, niekoniecznie poprawne i ładne. Z drugiej strony film jest spojrzeniem na człowieka z jego potrzebą spełnienia, samorealizacji. Każdy ma jakiś cel, do którego dąży. Dla niektórych piwnica jest miejscem realizacji tych marzeń. W piwnicach austriackich domów widzimy innych ludzi. To także miejsce intymne, które ukazuje ludzkie pasje i upodobania, ale też mroczne dewiacje i zboczenia.
Ulrich Seidl w sposób tragikomiczny opowiada o tym, czego nie widać na pierwszy rzut oka. Jest obserwatorem, który pokazuje ogólne obrazy Austriaków poprzez eksponowanie szczegółów. Ogromną rolę odgrywają w tym paradokumencie surowe, proste i rygorystycznie oświetlone zdjęcia Martina Gschlachta, które trafiają do odbiorcy znacznie silniej niż pokazywane na ekranie sugestywne postaci.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz